Polscy kierowcy ciężarówek zakończą długotrwałą blokadę punktów granicznych Ukrainy, biorąc pod uwagę porozumienie osiągnięte z rządem, ogłosił we wtorek polski minister infrastruktury Dariusz Klimczak.
Początek blokady
Blokada trzech przejść granicznych przez polskich kierowców ciężarówek, która rozpoczęła się 6 listopada, była wyrazem rosnącego niezadowolenia wśród branży transportowej. Protestujący kierowcy domagali się przywrócenia reżimu zezwoleń Unii Europejskiej dla ukraińskich ciężarówek, co miało na celu stworzenie bardziej równych warunków konkurencji. Decyzja o zniesieniu reżimu zezwoleń została podjęta w odpowiedzi na pełnoskalową inwazję Rosji na Ukrainę, co miało na celu ułatwienie transportu towarów do i z Ukrainy. Protest ten wywołał szeroką dyskusję na temat warunków pracy kierowców oraz wpływu polityki transportowej na branżę.
Oświadczenie ministra
Minister Infrastruktury Dariusz Klimczak, w odpowiedzi na trwającą blokadę, ogłosił jej zakończenie do 1 marca. "To porozumienie jest wynikiem długich negocjacji i rozumienia potrzeb wszystkich stron," powiedział Klimczak. Minister podkreślił, że osiągnięte porozumienie było oczekiwane nie tylko przez polskich kierowców ciężarówek, ale również przez szerokie grono przedsiębiorców w Polsce, co świadczy o znaczeniu tej kwestii dla krajowej gospodarki. Dodał również, że porozumienie zostało pozytywnie odebrane przez Komisję Europejską oraz Ukrainę, co podkreśla jego znaczenie w kontekście współpracy międzynarodowej i stabilności regionalnej. "Jesteśmy przekonani, że to porozumienie przyniesie korzyści zarówno polskim kierowcom, jak i całemu sektorowi transportowemu w Europie," zaznaczył Klimczak.
Organizatorzy protestu i ich stanowisko
Również jeden z organizatorów akcji protestacyjnej, Rafał Mekler, ogłosił, że zostanie podpisane porozumienie o zakończeniu blokady punktów granicznych. "Rząd w określonym terminie podejmuje szereg zobowiązań mających na celu spełnienie żądań protestujących," napisał Mekler na portalu mikroblogowym "X". "Jeśli nie uda nam się znaleźć rozwiązania, wrócimy na granicę. To nie jest kapitulacja, ale strategiczna przerwa," dodał.